wtorek, 11 listopada 2014

losing my grip

i tak tego nie przeczytasz...


"Musisz coś stracić, aby docenić, żeby odzyskać, trzeba się zmienić"
Nawet nie umiem już zacząć, bo nie wiem jak mam do Ciebie trafić. Co to za ironia, że tak bardzo nie potrafisz mnie zrozumieć? Nie potrafisz nikogo zrozumieć, bo nie chcesz. Wolisz swoją słodką nieświadomość, życie w bańce mydlanej z różowymi okularami na nosie. 
Zazdroszczę Ci. Jesteś cholernym, kurwa szczęściarzem, który nie potrafi docenić tego, co ma pod nosem. Obyś docenił, oby nie było za późno. Kochanie, już się robi późno.
Masz tak wiele. Masz nas, przyjaciół. Zawsze jesteśmy z tobą, zawsze dla Ciebie. Czasami wydaje mi się, że to nie działa w dwie strony.
Masz mnie. Swoją kochaną dziewczynę. Masz kurwa najlepszą dziewczynę jaką znam. Masz przy sobie kogoś, kto gotowy jest powierzyć tobie swoje serce na dłoni. Wszystko. Ktoś kto każdego dnia wstaje i żyje głównie dla Ciebie. Ktoś dla kogo jesteś priorytetem. Ktoś kto Cię kocha. Czy to działa w dwie strony?
Kasa.
Przyjaciele.
Dziewczyna.
Rodzina.
No właśnie, mówiłam Ci już o tym.. Masz rodzinę. Masz oboje rodziców zaraz przy tobie. Tatę, który zawsze coś jest w stanie dla Ciebie zrobić. Mamę, która się o Ciebie troszczy.
Masz siostrę. Masz praktycznie rodzinę w komplecie.
Spójrz na mnie. Czy ja mogę się równać z tobą? Nie mam tego, co masz ty, dobrze to wiesz. Ale zobacz, ja staram się doceniać to co mam, bo nie myślę tylko o czasie teraźniejszym. Błagam, zauważ to co masz w okół siebie i to doceń, zanim będzie za późno.
Czasami zastanawiam się kim jesteś. Nie jesteś moim kochanym chłopakiem z jakim przyszło mi obcować przez ostatnie 1,4 roku. Od miesiąca Cię nie poznaję.
Jeżeli spotkasz gdzieś mojego kochanego Krzyśka, to powiedz mu, że bardzo za nim tęsknię i na niego czekam. I wiesz co? Boli mnie to wszystko co robisz. Nie tylko mnie.
Bardzo mocno wierzyłam, że możemy coś razem zbudować, że możemy przejść przez wszystko razem. Związek to miejsce dla dwóch osób, które się wzajemnie wspierają, są dla siebie, mogą na siebie liczyć. Ostatnio dowiedziałam się oraz mam takie dziwne wrażenie, że jednak nie jesteś tu tylko dla mnie. Jeżeli zaczynasz interesować się nową osobą, zauważać jej zalety, komentować to z kimś, to wydaje mi się, że czas przemyśleć czy dobrze robisz, czy nie urazisz tym zachowaniem swojej kobiety. Podpowiem: uraziłeś/zraniłeś i to mocno. Jak widzisz, nie tylko ja popełniam błędy. Nie mów mi tylko, że przesadzam, bo taka sama sytuacja była ze mną i z Wojtusiem, pamiętasz? Robienie z igły widły.
Panicznie, okropnie się boję, że odejdziesz.
Tracisz mnie.
Tracisz nas.

Pozwoliłam sobie zacytować twojego najlepszego przyjaciela, myślę, że doskonale wiesz o kim mówię:

"Kiedyś wszystko mi się wydawało tak samo kolorowe jak teraz czarnuchowi, ale zacząłem tracić, straciłem dziewczynę, potem popłynąłem z kasą, a teraz tracę przyjaciół... I to kurwa nie jest miłe, bo czuję się samotnie, a kurwa obiecywaliśmy sobie wiele, że kurwa dotrwamy razem do starości w przyjaźni, że zawsze kurwa będziemy mogli na siebie liczyć... Ale on tego nie rozumie... Ja już straciłem, teraz zaczynam doceniać."


Kocham Cię, skarbie.
Kocham Cię cholernie mocno, kocham Cię nad życie. Mam nadzieję, że dzięki temu co tu napisałam, w końcu zauważysz kilka wartości w życiu i coś z tego wyciągniesz.

wtorek, 1 lipca 2014

I need you to use you.

Jestem zmęczona, obnażona, obdarta z człowieczeństwa. Boli mnie, gdy ktoś dla mnie ważny mnie ignoruje.
Po ponad, kurwa, roku, jebanym, długim i ciężkim roku, ktoś potrafi udawać, że nie istniejesz.
To jest tak cholernie chore, gdy kochasz kogoś całym sercem, a ta osoba zwyczajnie zapomina o twojej egzystencji, przypomina sobie o tobie, gdy potrzebuje czyjejś bliskości, niekoniecznie twojej.
Ludzie po czasie są zmęczeni samotnością, każdy kiedyś pragnie się przytulić do byle kogo. Szkoda, że wówczas nie myśli o uczuciach drugiej osoby, o tym, że ta osoba czekała wieczność na jakikolwiek znak, na jakikolwiek odzew.

"Ja czasami chce tylko wiedzieć, czy jeszcze żyjesz."

Jestem zmęczona, rozdarta, toczę bitwę wewnątrz siebie. Wszystko, każda pierdolona myśl o tej osobie każe mi walczyć ze sobą. Każda, jedna, pierdolona rzecz jest przeciwko drugiej. Połowa z nich chce by on był, chce się odezwać, przytulić, porozmawiać, pokrzyczeć na niego, pokochać, druga zaś połowa nie chce go znać, nie chce go nigdy więcej widzieć. Moja druga połowa jest zmęczona, cholernie zmęczona, konająca. 

"Daj mi żyć. Jeżeli nie pozwalasz mi siebie kochać, jeżeli odchodzisz, zrób to szybko. Daj mi żyć."


Nie chcę, tak bardzo nie chcę się już starać, nie chcę cierpieć, chciałabym abyś to ty się zaczął starać, ale wiem, że czekam właściwie na nic. Bardzo trudne jest mieć cierpliwość, bo strach i świadomość, że oddalasz się co raz bardziej z każdym kolejnym dniem mnie przerasta.
Trzymaj się.


She sleeps alone, my heart wants to come home, i wish i was, i wish i was beside you
she lies away, i'm trying find the words to day, i wish i was, i wish i was, beside you.



czwartek, 3 kwietnia 2014

I miss you already.

Cóż. Niby jestem już po rozmowie, ale to wciąż trwa.
Jestem bardziej zmieszana niż wcześniej.
Spotkanie go było dla mnie czymś wspaniałym, można powiedzieć, że ekstremalnym ze względu na te wszystkie emocje, wzloty i upadki. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że była to jedna z rzeczy, których nie żałuję, była to jedna z najlepszych rzeczy jakie mi się przytrafiły.
Jeżeli miałabym to wyboru przemyśleć to wszystko, cofnąć czas i zacząć od nowa, bez niego, albo przejść przez cały nasz związek po raz kolejny w ten sam sposób, przez ten ból i nieszczęścia, smutki, łzy, miłości i radości i wciąż przy nim trwać, to nie wahałabym się nad odpowiedzią i wybrałabym drugą opcję.
Nie chcę go obarczać swoją osobą, nie chcę go zatrzymywać przy sobie i być kulą u jego nogi, wiem, że jestem nieznośna, ale tak bardzo nie chcę, żeby odchodził.


To się chyba kończy, cóż, ma prawo.
A ja już tęsknie.

Confused.

I think I've lost myself again.

Pogubiłam się w tej naszej plątaninie uczuć i gestów. To wszystko oplotło mnie jak kolorowe nitki uniemożliwiające mi poruszanie się. Nasz mały haos.
Każdy najmniejszy gest z mojej strony, chęć zmiany położenia kończy sie bólem, rozczarowaniem, ranami.
Nie chcę już płakać i okazywać swoich uczuć, mam dosyć tego, że jestem kojarzona z przewrażliwioną dziewczyną.
Pozwól mi pomóc zbudować nasz mur, daj mi poczuć, że jesteś tutaj i czujesz to samo.
Przynieś mi szczęście, proszę, tak jak zwykłeś to robić.
I nie zostawiaj mnie. Nie pozwól mi zostawić Ciebie.

Ale to już chyba koniec.
Jestem zmieszana.

niedziela, 16 marca 2014

I'm weak.

Właśnie przeglądałam zdjęcia z roku wstecz.
Okropne jest to jak bardzo się zmieniłam. Tak, właśnie, okropne.
Boję się tego jak postrzegają mnie inni, bo wizja mnie samej w moich oczach jest potworna.
Byłam miła, kochana, słodka, bezbronna. Stałam się fałszywą suką. I chociażbym miała umrzeć by udowodnić, że chcę się zmienić to się na nic nie zda.
Staram się ze wszystkich sił, ale jestem za słaba.
Nie umiem.
Nie wiem jak, ani co zrobić by postrzegano mnie jako dziewczynę jaką jestem w środku. Jako osobę prawdziwą.



Chciałabym żyć normalnie, bez zbędnych spojrzeń i komentarzy, jak wcześniej. Nienawidzę siebie ze wszystkich sił. Nienawidzę każdej części siebie. Nie umiem sobie wyobrazić, że ktoś może mnie kochać.
Jestem okropna. Jestem potworem. To się nie zmieni.
Pomocy. Tonę.

 I don't want to be the person I am anymore.

Przepraszam.

czwartek, 13 marca 2014

I'll wait for you.

"The best and the most beautiful things in the world cannot be seen, heard, or even touched, they must be felt with the heart."



Napatrz się na mnie, proszę.
Napatrz się dopóki jeszcze możesz.
Wykorzystaj tą chwilę jak bardzo się da.
Trzymaj mnie, bym nie sięgnęła dna.
Kochaj mnie najmocniej jak potrafisz.
Kochaj mnie, proszę. Być może już jutro mnie zostawisz.


Nie mam pojęcia dlaczego, ale jest mi cholernie trudno w tej chwili.
Zabawne jest to, że mam tyle szczęścia, mam o tym pojęcie, ale nie potrafię czerpać z tego korzyści i się tym cieszyć. Zamiast tego, zawsze znajdę jakiś pesymistyczny punkt sytuacji.
Moim życiowym celem jest wieczne dołowanie się, z pewnością. To jedna z niewielu rzeczy które mi dobrze wychodzą. Właściwie to wychodzi mi to najlepiej.
Mając jego, moje zmaterializowane szczęście, moje oczko w głowie, zamiast się cieszyć to dobijam się tym, że on kiedyś odejdzie. Zostawi mnie.
Zdaję sobie sprawę, że nadejdzie moment w którym będę mu musiała życzyć powodzenia i szczęścia z inną kobietą. Niewątpliwe to nadejdzie, prędzej czy później.
Na próżno mi będzie wtedy odwalać sceny. Wyrosłam już z tego. I chociaż serce najprawdopodobniej rozpadnie się na pierdyliard kawałków, on i tak kiedyś będzie musiał opuścić to miejsce i oddać mi moje serce, które ja sama powierzę komuś innemu kiedy nadejdzie odpowiednia chwila i odpowiednia osoba.
Nie chcę. Na prawdę, nienawidzę tego.
Pogodzić się z tym, pogodzę. Nawet powiedziałabym, że już to zrobiłam. Nie zgadzam się z tym, nie jest to na moją rękę, ale nie jestem katem, nie mogę zatrzymywać kogoś i uwiązać wbrew jego woli.
Chciałabym tylko, żeby o mnie nigdy, przenigdy nie zapomniał. Żeby nie zapomniał o naszym uczuciu. O tym, że ja czekam. Zawsze będę czekać. Jako na przyjaciela, na miłość, jakkolwiek. Będę czekać.

Kocham Cię najmocniej na świecie, pamiętaj.


niedziela, 9 marca 2014

Too many feelings.

22.04.2013r.



"Ludzie często tracą wiele możliwości, bo nie potrafią zapomnieć o problemach."
Kocham. Tęsknię. Lubię. Płaczę. Kto powiedział, że nie?
Kto powiedział, że jestem nie szanującą się suką bez uczuć? Zgadza się, ja tak mówiłam. Ale przecież tak wiele razy przekonałam się, że moje własne słowa dla nikogo nie mają znaczenia. Czemu miałyby mieć?
Ile prawdy leży w naszych słowach?
Ludzie są tacy łatwowierni. Ja również jestem, czy też byłam, to w tym przypadku bez różnicy.
Mówią, że po każdej, nawet najokropniejszej burzy w końcu nadejdzie moment w którym słońce wzdejdzie ponownie. Dlaczego tak długo muszę czekać na mój wschód? Wydaje mi się, że dlatego, że lubię deszcz. Czym byłaby burza bez deszczu? Zgadza się, niczym. Więc lubiąc deszcz, uwielbiam jednocześnie burzę. Zabawne, nigdy się jej nie bałam. Niczego się nie bałam. teraz boję sie wszystkiego i płaczę bo czuję, że musze, bez powodu. Daje w koncu upust emocjom wychodząc jednocześnie na kretynkę. Dlaczego nie?
Spadam.
Tęsknię. No właśnie, tęsknię. Kto powiedział, że nie? Mam do tego takie same prawa jak ktokolwiek inny. Kto powiedział, że nie wiem co znaczy tęsknota? Wiem. Tęsknię codziennie. Z dnia na dzien co raz bardziej, ale przyzwyczajam się do tego, to już moja codzienność. Rutyna. Wielka szkoda, że robię to kosztem innych osób.
Jak wygląda szczęście? Nie wiem. Bardzo bym chciała wiedzieć. Chciałabym potrafić je zauważyć i docenić kiedy mam je w posiadaniu. Chciałabym później nie żałować. Chciałabym później nie czuć tego całego rozdarcia przy utracie szczęścia. Chciałabym.
Czym jest miłość? Chciałabym potrafić ją odróżnić od zauroczenia, przyzwyczajenia, lubienia. Mam z tym niewielki problem, w końcu do tego doszłam.
Jaki sens ma życie?
Pomocy.

09.03.2014

Tak dużo się zmieniło. A ja wciąż to rozgrzebuje. Nie rozumiem, po co? Wydaje mi sie, że chyba na prawde lubie deszcz i burze. Ta atmosfera, smutek, samotność. Bez sensu.
Obiecałeś mi, obiecałeś, że zostaniesz. Nie wiem jak mogłam się tak pomylić co do człowieka.
Sama już nie pamiętam co jest prawdą, a co kłamstwem.
Wiem jedno, zniszczyłeś człowieka.
Nie umiem już iść na przód.
Zniszczyłeś tą cząstkę mnie, którą budowałam miesiącami, dzięki której miałam być silna, miałam być taka o jaką mnie błagałeś. Chciałeś, żebym dała radę, miałeś mnie przygotować na ten skok. 
Wszystko było zaplanowane.
Budowałam z tobą swoją wieżę, byś później mógł w nią pierdolnąć jak w World Trade Center. O ironio.
Wiedziałeś o mnie wszystko.
Nienawidzę Cie za to, że pozwoliłeś mi sobie zaufać.



Koniec końców, trzeba iść naprzód, nauczyć się na nowo chodzić. Trzeba.
Trzeba zapomnieć.
Zapomnijmy więc.
 


 NAKURWIAM NOWY ROZDZIAŁ.